Pomiń linki nawigacyjne i przejdź do treści strony

KRS:

Czcionka:
Kontrast:
Logowanie do subkonta
KRS:
0000338389
Czcionka:
Kontrast:

#GivingTuesday

Dzisiaj obchodzimy #GivingTuesday. W tym dniu myślami jesteśmy przy darczyńcach, dzięki którym nasi Podopieczni mogą poprawiać jakość swojego życia poprzez refundacje kosztownych operacji, turnusów rehabilitacyjnych i potrzebnych produktów medycznych. Przykładem ludzkiego zaangażowania jest historia Natalii, która pokazuje jak wielkie znaczenie ma aktywne wsparcie społeczeństwa.

Ten sukces to moja ciężka praca i Wasze wielkie serca.

Kilka lat temu życie Natalii zmieniło się diametralnie. Tragiczny wypadek unieruchomił ją na długi czas. Obecnie Natalia ciężko pracuje nad powrotem do zdrowia. Nie poddaje się, mimo że wiele razy było jej trudno. Odnalazła pasję, która daje jej poczucie spełnienia, a dzięki pomocy darczyńców uczęszcza na intensywną rehabilitację, która przynosi bardzo dobre rezultaty. Ma wiele planów, które zamierza zrealizować. Jest to możliwe również dzięki Waszemu zaangażowaniu. Historia Natalii pokazuje, że aktywne wsparcie naprawdę ma znaczenie!

Wypadek zmienił Pani życie. Opowie nam Pani, jak do niego doszło i jakie były tego konsekwencje?

Całego nieszczęśliwego zdarzenia nie pamiętam. Prawdopodobnie auto jadące z naprzeciwka oślepiło mnie światłami i straciłam panowanie nad pojazdem. Tak naprawdę nigdy nie ustalono do końca, co się stało. Na ten temat jest wiele spekulacji. W ułamku sekundy moje życie zamieniło się w koszmar. Nie miałam nic, żadnych perspektyw. Myślałam, że to nigdy się nie skończy. Wylądowałam w szpitalu na OIOM–ie, walcząc o życie. Lekarze dawali tylko 5% szans na to, że będzie dobrze. Nikt nic nie mówił. W szpitalu byłam ponad 3 miesiące. Nie jadłam, nie piłam, oddychałam przez respirator. Nie rmogła niczym poruszyć, nawet głową. Moje całe ciało było sparaliżowane. Utrzymywała mnie przy życiu aparatura. Najgorsze było w tym wszystkim to, że byłam od początku świadoma i stałam się więźniem własnego ciała. 

Co było dla Pani najtrudniejsze w tej sytuacji, a co podnosiło na duchu i dodawało sił? Jak zmienia się człowiek po takim zdarzeniu?

Najtrudniejsze w tej sytuacji było to, że byłam całkowicie bezradna. Nie mogłam nic zrobić. Nie mogłam mówić, jeść, pić. Ciężko było się z kimkolwiek porozumieć. Na duchu podnosiła mnie cudowna rodzina i moja mama, która była u mnie w szpitalu codziennie. Miałam dużo czasu, by przewartościować życie. Nie wszystko jest czarno-białe. Stałam się zupełnie inną osobą. Zdecydowanie jestem bardziej pewna siebie. To sprawiło, że jestem silna. Niektóre relacje z innymi ludźmi się umocniły, inne zaś nie miały szans przetrwać. Nauczyłam się cierpliwości. Nic nie przyszło mi lekko. Wszystko co osiągnęłam, kosztowało mnie wiele wyrzeczeń i cierpienia.

Za Panią na pewno wiele godzin trudnej rehabilitacji. Jakie efekty dała? Co najbardziej pomogło?

Rehabilitacja to jest podstawa powrotu do zdrowia. Każdego dnia ćwiczę. Teraz już jestem na etapie ćwiczeń samodzielnych. To jest szokujące, że ciało wszystko pamięta. Bardzo pomogli mi fizjoterapeuci, którzy ze mną pracowali. Dzięki wielkie, bo Wy zawsze widzieliście nadzieję.

Wiele już Pani osiągnęła na drodze do zdrowia i poprawy sprawności. Leczenie i systematyczna rehabilitacja są bardzo kosztowne i nie zawsze refundowane. Wiemy, że korzystała Pani ze wsparcia darczyńców. Czy prowadzone zbiórki okazały się sukcesem?

Rehabilitacja to jest bardzo długi i kosztowny proces. Bez wsparcia cudownych darczyńców nasza rodzina by nie podołała. Większość badań trzeba robić prywatnie, podobnie jest z rehabilitacją. Ten sukces to moja ciężka praca i Wasze wielkie serca. Dzięki internetowej zbiórce pieniędzy otrzymałam szansę, z której korzystam.

Widzieliśmy, że działa Pani aktywnie w mediach społecznościowych i prowadzi swój blog – dlaczego zaczęła Pani to robić i czym to dla Pani jest?

Owszem, działam w mediach społecznościowych. Prowadzę bloga, na którym dzielę się swoim życiem codziennym. Pokazuję, że można żyć pomimo wielu trudności. Oczywiście te działania przyszły z czasem. Początkowo miałam ciężką depresję. Nie mogłam się otrząsnąć. Moje potrzeby nie były duże. Chciałam, ale nie mogłam się wydostać ze skorupy, w której żyłam. Wtedy siostra Karolina namówiła mnie do pisania. Kiedyś pięknie śpiewałam, a okazuje się, że mam też lekkie pióro. Zapytałam psychologa i bliskich, co o tym sądzą. Byłam w szoku, bo bardzo dużo osób wsparło mój pomysł. W tym czasie byłyśmy z mamą w szpitalu kompletnie załamane, ponieważ lekarz wyjął mi tracheotomię, a ja nie mogłam mówić. Tak mnie to zdołowało, że nie miałam siły na nic. Po kilku dniach wzięłam telefon do ręki i zobaczyłam komentarze pod zdjęciem i wszystkie polubienia. Aktualnie obserwuje mnie ponad 8 tysięcy osób. Kocham ludzi i oni chyba to czują, ponieważ dostaję od nich sporo ciepła. Oni motywują mnie, a ja ich. Pisanie to dla mnie forma terapii. To moje oczyszczenie. Gdyby nie ten wypadek, nie poznałabym tylu cudownych osób. Za mną wiele spotkań z psychologami. Dziękuję również tym, którzy pomogli mi wszystko zrozumieć i unieść. Kawał dobrej roboty.

Na Pani profilu na stronie Fundacji Sedeka mama wspomina, że pisze Pani również książkę – zdradzi nam Pani o czym będzie i jak idzie praca?

Pisanie stało się moją pasją. Nie ma dnia bym nie pisała. Pokochałam to mocno. Zawsze byłam dobra w pisaniu i moje polonistki mnie chwaliły. Gdy leżałam bez ruchu, to miałam takie marzenie, że napiszę książkę. Teraz to rzeczywistość. Książka w większości jest napisana. To będzie historia mojego życia. Pokażę jak mnie doświadczało każdego dnia. Ta historia pomoże wielu ludziom odnaleźć sens życia.

Widać, że jest Pani osobą, która się nie poddaje. Proszę nam opowiedzieć o swoich planach na przyszłość bliższą i dalszą.

Mam wiele planów na przyszłość. Te najbliższe to operacja stopy w prywatnej klinice w Krakowie. To da mi szansę – moja stopa będzie prosta i będę uczyć się chodzić. Robię to cały czas, tylko krzywa stopa uniemożliwia mi swobodne i samodzielne poruszanie się. Moim priorytetem jest osiągnięcie sprawności fizycznej, następnie założenie własnej rodziny. Konsekwentnie idę małymi krokami do przodu. Nie cofnę się na start. Chcę w międzyczasie wydać książkę, nad którą cały czas pracuję. Rehabilitacja jest u mnie na pierwszym miejscu w drodze do lepszego ja. W przyszłym roku planuję minimum trzy turnusy rehabilitacyjne. Pokładam wielkie nadzieje w terapii, bo potrafi zdziałać cuda. Wy też udowodniliście mi już nie raz i nie dwa, że z Wami można wszystko. Moja wdzięczność jest dozgonna. Dziękuję.

Dziś, z okazji Giving Tuesday, chcemy umocnić naszych odbiorców w przekonaniu, że warto pomagać. Czy przyłączy się Pani do naszego apelu? Dlaczego idea dobroczynności jest tak ważna w dzisiejszych czasach?

Apeluję do wszystkich, że warto pomagać! Jestem autentycznym przykładem na to, że niemożliwe nie istnieje. Razem naprawdę wiele można osiągnąć, dajecie po prostu możliwości, których bez Was nie ma. Żyjemy w ciężkich czasach i myślę, że ludzie właśnie teraz powinni pomagać sobie na miarę swoich możliwości. Dobro wraca. Ja czynię dobro. Pisząc i dając ludziom nadzieję na nowy, lepszy dzień. Daje coś od siebie i zbieram piękne owoce. Pomoc jest bardzo ważna. Dla Ciebie nic, a dla kogoś wszystko. Bez Was nie poradziłabym sobie.

Zarządzaj plikami cookies