Cel
Chcę żyć dla siebie i dla innych.
Rak żołądka IV stopnia jest rakiem nieoperacyjnym… tak powiedzieli mi lekarze, gdy poznali moja diagnozę. Wiedzieli, że przeżywalność dla osób z IV stopniem to tylko 5%… ale wróćmy do początku.
Mam na imię Viola, jestem mamą dwójki nastoletnich dzieci. Zawsze byłam wysportowana, zdrowa i optymistycznie nastawiona do życia.
Niestety 3 lata temu stanęłam twarzą twarz ze śmiercią. Diagnoza była druzgocąca. Był strach, beznadziejność i pustka.
Pierwszy lekarz nie dawał mi żadnych szans i dał mi do zrozumienia, że mam szykować się na śmierć… to było przerażające.
Nie poddałam się, poszukiwałam innych rozwiązań i na siłę starałam się znaleźć osoby, którym się udało zwyciężyć tę chorobę, niestety bezskutecznie.
Zaczęłam chemię, nie mogłam pić, nie mogłam jeść, ciągle krwawiłam, chudłam, wymiotowałam non stop.
Pomimo strachu i złych rokowań, szukałam lekarza, który podejmie się operacji. Na mojej drodze stanął lekarz “Anioł”.
Operacja trwała 10 godzin. Usunięto mi żołądek, woreczek żółciowy, jajniki, część jelita grubego i cienkiego, a na koniec wlano w mój brzuch gorącą chemię w temperaturze 42°C.
Niestety po godzinie lekarze musieli mnie odłączyć, ponieważ zaczęłam bardzo krwawić… tracili mnie…
Po 4 tygodniach wróciłam do domu i zaczęłam ponownie chemię, na której byłam przez następne półtora roku… ten czas spędziłam w łóżku i w toalecie.
Mój organizm był tak wyniszczony, że nie przyjmował żadnego jedzenia.
Z dnia na dzień chudłam. Przy wzroście 170 cm, ważyłam tylko 38 kg. To był koszmar!
Niestety, w kwietniu następnego roku miałam drugą operację, ponieważ moje jelita zatykały się. Operacja trwała 6 godzin, to był kolejny miesiąc w szpitalu.
Po operacji kontynuacja chemii, która coraz bardziej mnie niszczyła, aż w pewnym momencie mój onkolog powiedział, że nie mogę już więcej jej brać, ponieważ to stanowi zbyt duże obciążenie dla mojego organizmu.
Od tamtego czasu żyję jak na bombie, cieszę się każdym dniem, ale myśl o nawrocie choroby zostanie ze mną do końca życia.
Chce wspomnieć, że chemia wykończyła mnie nie tylko fizycznie, ale i psychicznie… Cały ten ciężki proces pozbawił mnie uczuć… wszystko było mi obojętne. Nie zauważyłam, że dzieci urosły… one też dużo przeszły. Nadal dochodzę do siebie, ale moje życie już nigdy nie będzie takie samo. Nie wiem, ile lat życia mi jeszcze zostało, ale staram się dbać o siebie, aby pokazać innym, że warto walczyć.
W miarę możliwości finansowych, staram się korzystać z zabiegów rehabilitacyjnych, porad lekarzy, diet dla osób bez żołądka, biorę dużą ilość suplementów z uwagi na brak wielu organów. Jest wiele kuracji, z których chciałabym skorzystać, ale sama niestety nie jestem w stanie tego sfinansować.
Będę wdzięczna za każdą darowiznę, która zostanie przeznaczona na polepszenie stanu mojego zdrowia.
Chce ŻYĆ, ale sama tego nie zrobię… potrzebuje Ciebie, abyś mi w tym pomógł /pomogła.
Będę Ci wdzięczna za każdą, nawet najmniejszą kwotę, gdyż to daje mi nadzieje, że Moje życie ma też znaczenie dla innych.
Twoja Viola
Przekaż darowiznę
Wpłaty prosimy kierować na konto:
Fundacja Sedeka
Alior Bank SA, nr rachunku:
93 2490 0005 0000 4600 7287 1845
Tytułem: 12551 Kaleta Violetta
Fundacja nie pobiera prowizji od wpłat darczyńców ani żadnych opłat za prowadzenie subkonta.
Przekaż 1,5% podatku
W formularzu PIT wpisz numer:
KRS 0000338389
W rubryce „Informacje uzupełniające - cel szczegółowy 1,5%” podaj:
12551 Kaleta Violetta
Szanowni Darczyńcy, prosimy o zaznaczenie w zeznaniu podatkowym pola „Wyrażam zgodę”.