Cel
Mam na imię Natalia. Na początku 2021 roku byłam jeszcze zdrową, aktywną fizycznie 19-latką, dla której największym wyzwaniem miała być zbliżająca się matura.
Wszystko zaczęło się od zwykłego bólu kolana. Początkowo zupełnie go zignorowałam; pomyślałam, że musiałam coś naciągnąć i zapewne samo przejedzie po kilku dniach. Jednak gdy ból nie mijał od ponad miesiąca, a kolano zaczęło mocno puchnąć, odwiedziłam ortopedę. Zdjęcie rentgenowskie nie wskazało na nic konkretnego, ale lekarz postanowił skierować mnie na rezonans.
30 marca – ten dzień odmienił moje życie o 180 stopni. Tego dnia odebrałam wynik badania, na którym było napisane: „guz o charakterze Ewing sarcoma”. Sama nazwa niewiele mi powiedziała, dlatego od razu postanowiłam poszukać informacji na ten temat – okazało się, że jest to pierwotny, złośliwy nowotwór kości. Ta wiadomość była dla mnie prawdziwym szokiem, nie wierzyłam, że to wszystko dzieje się naprawdę. Natychmiast skierowano mnie do szpitala Kopernika w Łodzi, by tam wykonać dalsze badania
i zaplanować konieczne leczenie. Święta Wielkanocne spędziłam w szpitalu, z dala od bliskich, z lękiem o przyszłość oraz bólem kolana, który po wykonaniu biopsji, zaczął się nagle nasilać. Kolejne tygodnie też były bardzo trudne, pełne nieprzespanych, przepłakanych nocy, strachu i bezsilności. Oczekiwanie na wyniki badań wciąż się przeciągało, ból nogi narastał, a mnie za chwilę czekały egzaminy, do których, mimo wszystko, postanowiłam się przygotować.Po maturze nadszedł czas na dalsze konsultacje. W Narodowym Instytucie Onkologii w Warszawie, po ponownym zbadaniu bloczków z biopsji, postawiono diagnozę: Osteosarcoma – mięsak kościopochodny. Niestety, oznaczało to, że poza czekającą mnie chemioterapią, mogę też stracić nogę. Samą chemioterapię znosiłam bardzo źle, nie byłam w stanie jeść, mój organizm był wycieńczony, mogłam jedynie spać. Dodatkowo musiałam poradzić sobie psychicznie z chorobą, brakiem sił, utratą włosów oraz ciągłą niepewnością co do tego, czy nie stracę nogi. Nie dopuszczałam do siebie takiego scenariusza i do końca wierzyłam, że uda się ją uratować. Rozmowy z lekarzami i ten nagły dla mnie rozwój wydarzeń były bardzo trudne i początkowo zupełnie nie umiałam sobie z tym poradzić. Gdyby nie wsparcie bliskich, a szczególnie mojej siostry, nie wiem, czy znalazłabym siły na dalsze leczenie i planowanie przyszłości.
Chemia z czasem zadziałała, guz zaczął się zmniejszać, tym bardziej wierzyłam, że jest spora szansa na uratowanie nogi. Niestety… rezonans, wykazał, że nie da się już nic zrobić. I to był ten moment, w którym powoli docierało do mnie, że to naprawdę się wydarzy, rozmowa z lekarzem była jedną z najcięższych rozmów w moim życiu.
Operacja miała odbyć się za dwa tygodnie. W tym czasie chciałam jakoś przygotować się na nową sytuację, pobyć z bliskimi i spróbować choć trochę oswoić się z tą myślą. W poniedziałek, po dwóch dniach spędzonych w domu, otrzymałam telefon, że zwolnił się termin i operacja odbędzie się jednak tydzień wcześniej. Wszystko działo się tak szybko. Byłam przerażona i zupełnie nieprzygotowana na to, co mnie czekało; powtarzałam sobie ciągle, że jestem silna i dam sobie radę, że najważniejsze jest pokonanie choroby. Dzień przed operacją był najtrudniejszy, na szczęście trafiłam na wspaniałego lekarza, który dobrze nastawił mnie do całej sytuacji.
Operacja się udała, ja także szybko doszłam do siebie. Pierwsze widoki i odczucia były bardzo trudne, ale w końcu to zaakceptowałam; pomogły mi też rozmowy z innymi ludźmi, którzy przeszli amputację. Nie sądziłam, że po tak ciężkiej operacji, tak szybko dojdę do siebie i że po stracie nogi będę w stanie znów się uśmiechać. Odzyskałam nawet nadzieję na całkowity powrót do zdrowia.
Przede mną jeszcze długa droga. Czekają mnie teraz kolejne cykle chemioterapii, rehabilitacja, a potem protezowanie – ale jestem gotowa.
Marzę o tym, by jak najszybciej stanąć na nogi i móc robić to wszystko, co wcześniej, a nawet więcej. By to było możliwe, potrzebuję Waszej pomocy, ponieważ finansowo nie jestem w stanie zapewnić sobie protezy oraz rehabilitacji. Chciałabym pokazać ludziom, że strata nogi w niczym nas nie ogranicza i że nadal możemy wszystko.
Będę wdzięczna, jeśli mi w tym pomożecie!
Przekaż darowiznę
Wpłaty prosimy kierować na konto:
Fundacja Sedeka
Alior Bank SA, nr rachunku:
93 2490 0005 0000 4600 7287 1845
Tytułem: 12100 Krystek Natalia
Fundacja nie pobiera prowizji od wpłat darczyńców ani żadnych opłat za prowadzenie subkonta.
Przekaż 1,5% podatku
W formularzu PIT wpisz numer:
KRS 0000338389
W rubryce „Informacje uzupełniające - cel szczegółowy 1,5%” podaj:
12100 Krystek Natalia
Szanowni Darczyńcy, prosimy o zaznaczenie w zeznaniu podatkowym pola „Wyrażam zgodę”.